24 listopada 2011

na skórze mam marmurowe ciosy
na szyi jadeit
oglądam się na ekranie przemysłowej kamery
i nieustannie zachwycam.
kradzieży nie przewiduję.

22 listopada 2011

znów mówię sam do siebie

nie pozwól
by powoli woli wolnej brakło.
iluzja smakuje jak chude mleko
albo mikołaj z czekolady
w pazłotku
pusty w środku
szkoda czasu na rzeczy rzeczywistopodobne.

17 listopada 2011

księżyc rządzi wszystkim

Ścieram kurze i odkurzam kanapę. Ustawiam kredki w porządku estetycznym. Wyrzucam wyblakłe paragony, świadectwa drobnych przyjemności. Wpuszczam świeże powietrze i kradnę je głęboko do płuc. Otwieram edytor tekstu, próbując napisać pierwsze zdanie nigdy nie rozpoczętej książki. Książki powinny być mądre i piękne, jak stare, dobrze zachowane kamienice. Wielopiętrowa treść i piękno detalu. Ale ja nie mam żadnego fundamentu, a jedyny architekt, którego znałem - uciekł w popłochu. Powietrze zdążyło już zgęstnieć. Kurz, jak plecak dryfuje na jego ramionach. Znowu wylałem kawę i nie odkładam kredek na miejsce. Idę po czekoladowe lody.



14 listopada 2011

rozbity kieliszek kwaśnego wina
cały mam w stopie
nigdy nie sprzątałem zbyt dokładnie

nie przeszkadza mi
prawie wcale
nie przeszkadza mi
w ogóle
czasem tylko, gdy wkładam buty
wchodzi delikatnie do żył
a potem, kto uczył się biologii - to już wie.

11 listopada 2011

wyłączam mikrofon

zejdź z mównicy
nie mównic już
o bijatyce gdzieś obok klatki
myślach najwyższych pięter
celowości śmietnikowych zgonów

stworzyliśmy gęsty chaos
by dogodzić krótkowzroczności
i potrzebie ciepła
a przecież prawda to zbiór pusty

pa pa partykuły
w listopadzie
pozbierajmy jabłka

1 listopada 2011

?

ile słów można wytopić
z pustki tak gęstej i ciężkiej
jak metal?

czy w próżni rozłoży się kiedyś
pusta ostryga
co drapie do krwi?

jak jak jak jak jak jak
czy czy czy
my

litery to tylko przepalone piksele
palenie kolejnych
nie dostarcza odpowiedzi

trochę powietrza
daj
odrobinę już teraz