29 lutego 2012

nocą jeszcze jasną od dnia
powieki sklejone wilgocią
spokojne waniliowe dłonie 
nogi wiciokrzewu na bieli miękkiego domu

gdzieś daleko jedzie pociąg
i wyje przeraźliwie
w środku kobiety wschodu
               wychudzeni niewolnicy
               przemytnicy narkotyków
               pianiści, malarze, rzeźbiarze

gdzieś daleko jedzie pociąg
i wyje przeraźliwie
mówią ludzie

a ja śpię

11 lutego 2012

0

dziwne uczucie. tak zupełnie nie przechylać się w żadną z myśli. stać boleśnie napiętym pomiędzy każdą z nich, a jednocześnie nie zanurzać się w żadnej. próżnia wagi ciężkiej spada osadzona mocno w podłożu.
tak trudno mi spać ostatnio, a tak bardzo powinienem.

7 lutego 2012

(...) to zamknięcie. Poczucie, że życie to przestrzeń mieszcząca się pomiędzy dwoma zielonymi tablicami, tymi bez liczby kilometrów. I żadnych dróg, połączeń, planet, innych galaktyk. Mroźna duchota. Nawet powietrze dramatycznie rozrzedza się ponad iglicą Pałacu Kultury. I wciąż te same chodniki, nieznośnie trwałe. Płytki emocji naciskane jedna po drugiej w biegu do autobusu sto jedenaście. Zadyszka. Milion siedemset tysięcy, co znaczy jeden. I jeden, co znaczy nieskończoność. Bankructwo oddziału kardiologii. 

5 lutego 2012

od dziesięciu lat nie chowałem się pod kołdrę.
już prawie zapomniałem jak ciepło i bezpiecznie, na moment.
nigdy nie otwierałem wina przed 15.
nie wiedziałem, jak ciepło i bezpiecznie,
na moment.

Édouard Manet, Le corbeau, 1875